Za chwilę Rada Pedagogiczna... A ja piszę sprawozdania. Np. sprawozdanie z realizacji Podstawy Programowej, której nie potrafię zrealizować. Czy jestem złym nauczycielem, niekompetentnym, leniwym...? Ano nie. Zwyczajnie nie można zrealizować Podstawy Programowej dostosowanej dla dzieci w normie intelektualnej, jesli uczy się dzieci upośledzone umysłowo. A trzeba. I w papierach ma się zgadzać i basta!
Trafiły one, te upośledzone dzieciaki do szkoły specjalnej bo nie radziły sobie ze zbyt trudnymi dla nich treściami w szkole masowej, a tu w szkole specjalnej znów mają sobie radzić, niby jak? Jeśli nie są w stanie opanować tabliczki mnożenia, a dzielenie jest dla nich abstrakcją nie do ogarnięcia nie wspominając już o ułamkach...
Co kierowało autorką reformy wprowadzającej ową Podstawę do szkół specjalnych? Dobro dzieci? Otóż nie, Choć właśnie owego "dobra dzieci" ówczesna minister pani Hall miała pełne usta. Ale cóż nie o to przecież tak naprawdę chodziło. KASA! Oto jedyny powód. Szkolnictwo specjalne jest drogie - małe klasy, ci wszyscy specjaliści, zajęcia rewalidacyjne i inne logopedie, to przecież kosztuje. Więc zlikwidujmy szkolnictwo specjalne i zastąpmy je nauczaniem tzw. włączającym w szkołach masowych.
Kiedyś były różne programy, inne dla dzieci w zwykłych szkołach, a zupełnie inne o wiele łatwiejsze, stworzone przez specjalistów dla dzieci upośledzonych, dostosowane do ich możliwości i potrzeb. Ale wtedy nie można było nauczać dzieci upośledzonych w szkołach powszechnych bo różniły się właśnie owym programem. Zmieniono więc, ujednolicono program.
Wiele już poczyniono aby zniszczyć szkolnictwo specjalne w Polsce (tak jak nieco wcześniej uczyniono ze szkolnictwem zawodowym). Najpierw naciski na Poradnie Psychologiczno-Pedagogiczne by jak najoszczędniej wydawały orzeczenia o potrzebie nauczania specjalnego sugerując w zamian rodzicom szkoły masowe. Że niby dzieci będą się integrować i nie będą stygmatyzowane przez tą straszną nazwę SZKOŁA SPECJALNA... A, że będa w szkołach masowych funkcjonowały na marginesie życia klasowego i szkolnego jako te gorsze to już nie ważne, że będą obrażane i w najlepszym razie ignorowane przez kochanych kolegów w normie intelektualnej to trudno, kogo to bchodzi? Na pewno nie Panią Minister. Ale będzie taniej, dużo taniej....
I tak już od kilku lat, rok po roku znikają z mapy oświatowej naszej ojczyzny stare, dobre, pełne oddanych i specjalstycznie wykształconych oligofrenopedagogów "specjałki". I to jak sprytnie... Nie zamykamy wszystkich jednocześnie bo szum by się podniósł i tumult, tylko wygaszamy po cichu, stopniowo, dyskretnie. Choć dzieci upośledzonych, z dysfunkcjami, niepełnosprawnościami coraz więcej, ale co tam, mniejsza o dzieci, kogo to obchodzi, prawda?
Komentarze